Łowienie szczupaków w rowach melioracyjnych

Sport dla znawców

Każdego, kto zapragnie teraz spróbować swych sił w łowieniu szczupaków w małych rowkach i sadzawkach, od razu ostrzegam, że jest to zabawa tylko dla zapaleńców i raczej doświadczonych już wędkarzy. Początkującym kolegom radzę najpierw nabrać wprawy w spinningowaniu w dużych akwenach, a dopiero za jakiś czas ruszyć na sportowe polowanie na szczupaki. W przeciwnym razie ciągły brak sukcesu może być bardzo przygnębiający. Decydując się jednak na łowienie szczupaków z podchodu musimy zabrać ze sobą delikatny sprzęt (lekki kij o długości do 2,4 m, mały kołowrotek i żyłka co najwyżej 0,25 mm). Szczupak żyjący w małym cieku jest co prawda bardzo ostrożny, jednak po zacięciu tańczy na wędce jak mały marlin. Wędkarz łowiący na sztywny, słabo sprężynujący kij musi się liczyć ze stratą wielu ryb podczas holu. Kolejna uwaga – wszystkie tradycyjne przynęty na szczupaki powinny zostać w domu. W płytkim rowie 20-gramowa wahadłówka bardziej nadaje się do wyrywania zielska, niż do łowienia ryb. Na wyprawę na szczupaki zabieramy tylko małe i bardzo lekkie przynęty pracujące już w chwili, gdy wpadną do wody.

Indiańskie podchody

W trakcie łowienia zmuszeni jesteśmy zachowywać się jak Indianin na polowaniu. Zwracamy więc uwagę, aby nasz cień nie padał na wodę, nigdy nie podchodzimy do samego brzegu, a czasami, gdy jest to konieczne, skradamy się do wypatrzonego drapieżnika nawet na czworakach. Jeżeli szczupak zauważy nas pierwszy nie zawsze od razu rzuca się do ucieczki. Jest wtedy jakby sparaliżowany, jednak wyraźnie widać, że bardzo powoli się przemieszcza, tak jakby chciał się gdzieś schować. Wycofujący się szczupak potrafi stanąć czasami za jedną trzcinką i udawać, że go nie ma. W takiej sytuacji podawanie rybie przynęty nie ma najmniejszego sensu, gdyż i tak nie zdecyduje się na branie. Jeżeli ktoś nie wierzy, niech spróbuje. Gwarantuję jednak, że już pierwszy zbyt nachalny rzut skończy się głośnym chlapnięciem ogona i po szczupaku zostanie tylko wir na powierzchni wody. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem, jeżeli wypatrzony szczupak wart zachodu, jest ostrożne wycofanie się i powrót w to miejsce za jakieś pół godziny, tym razem jednak z zachowaniem maksymalnych środków ostrożności. Gdzie szukać rowów melioracyjnych, by móc się pobawić w podchodzenie szczupaków? Piszę o tym, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają takie łowiska pod domem. Czasami wystarczy tylko nieco dokładniej przyjrzeć się mapie najbliższej okolicy. Jeżeli w jakimś podmokłym miejscu zauważymy dużo rozgałęziających się niebieskich linii, to przeważnie jest to to, czego szukamy. Bardzo dobrymi łowiskami są na przykład holenderskie poldery oraz zmeliorowane obszary w pobliżu dużych, często wylewających rzek. Szczupaki nie żyją jednak we wszystkich rowach. Bardzo ważne jest więc, aby rów uchodził do jakiejś większej rzeki (akwenu), do której szczupaki mogą spłynąć zanim nastaną siarczyste mrozy lub przy bardzo niskim stanie wody latem. Cieki te nie mogą być też niczym podtruwane (nawozy rolnicze, ścieki). Lepiej to sprawdzić, gdyż może się na przykład okazać, że tracimy tylko czas łowiąc w rowie, w którym w ogóle nie ma ryb. Jeżeli woda jest czysta lub lekko mętna i widać w niej drobnicę (choćby tylko cierniki), możemy być prawie pewni, że są w niej także szczupaki. Szerokość rowu nie ma raczej znaczenia. Jeżeli rów ma połączenie z jakimś większym ciekiem, szczupaki potrafią wpływać nawet do najwęższych „ciurków”. Nieprawdopodobne, a jednak prawdziwe – jeden z „moich” ulubionych rowów ma taką szerokość, jak długie są żyjące w nim szczupaki, czyli około 50 cm.

Jeden komentarz do “Łowienie szczupaków w rowach melioracyjnych”

  1. Szczupaki z małych wód miewają osobliwe zwyczaje i to począwszy od sporej przecież rzeki Drawy, gdzie pierwszy raz w życiu sprawiałem szczupaka z żołądkiem wypchanym rakami pręgowanymi (był to połów mojego ojca). Później zdarzało mi się łowić takie szczupaki w innych, mniejszych rzeczkach – były one wyjątkowo smaczne. Również z Drawy pochodził mały, ledwo wymiarowy chudziak, który w żołądku miał same kiełże. Trudno powiedzieć, co zdecydowało o tej specjalizacji bo w tamtych czasach ryb w Drawie nie brakowało – było mnóstwo uklei i piekielnic, jelce, kiełbie, płocie, okonie (lipienie oczywiście także). Ale największą osobliwością był dla mnie szczupak złowiony w małym kanałku stanowiącym część systemu kanałów i polderów na pewnym rozległym obszarze pomorskim – otóż ten miał w żołądku same ślimaki wodne a konkretnie zatoczki. Wziął na zwykłego twistera – to były czasy, gdy wędkarze używający gumek byli jeszcze pionierami i nowinkarzami 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *