Goblin, ghost i grassrat – przynęty na szczupaka

Goblin, ghost i grassrat – to uznane bezzaczepowe przynęty amerykańskiej firmy Mann’s. W pełni lata są one bardzo niebezpieczne dla szczupaków.
Czy próbowaliście już kiedyś w upalny letni dzień łowić szczupaki na spinning, a w dodatku wśród gęstej roślinności wodnej? Uważacie, że to nie ma sensu? Chwileczkę, nie rezygnujcie tak szybko. Mam dla Was propozycję. Wybierzcie się ze mną na wędkarską wyprawę nad jedno z moich ulubionych pomorskich łowisk. Potem możecie sobie drwić ze mnie do woli – ale tylko wtedy, gdy nie złowicie ani jednej ryby proponowanymi przeze mnie metodami. Czy wszystko jasne? No to zaczynamy. Jedziemy nad piękne, dość płytkie starorzecze. Zupełne odludzie. Zielony tatarak o charakterystycznym zapachu, stare olchy rosnące na brzegu, przysiadające na gładkim lustrze owady. setki kółeczek świadczących o tym. że wzdręgi i ukleje nie tracą czasu i pracowicie uwijają się w górnych partiach wody. Nagle sielanka zostaje brutalnie przerwana. Małe krasnopiórki wyskakują w śmiertelnym przerażeniu w powietrze. To szczupak postanowił akurat coś przekąsić. Pewnie gorączkowo zastanawiacie się, co tu zrobić, żeby drapieżnik znalazł się w podbieraku. Doskonale to rozumiem, ja też mam podobne myśli. Przyglądacie się jednak dokładniej łowisku i widzicie olbrzymie kożuchy pływającej rzęsy oraz bujną, wychodzącą prawie pod powierzchnię roślinność wodną. O łowieniu na spinning w takich warunkach nie ma mowy. Spoglądacie gniewnym okiem w moją stronę.

Duchy i skrzaty

Niepotrzebnie od razu się denerwujecie i rezygnujecie z łowienia. Ostatecznie po to razem wybraliśmy się na ryby, żebym mógł pokazać Wam kilka „amerykańskich” sztuczek. Moją tajną bronią na tego typu łowiska są specjalne przynęty sztuczne. Zaglądamy więc do pudełka z przynętami i co widzimy? Małe. puste w środku „wałeczki” z gumy. Przynęty te wymyślono głównie z myślą o powierzchniowym łowieniu bassów wielkogębowych. Mniejsza przynęta to goblin (skrzat), tuż obok niego leży nieco większy model – ghost (duch); obydwie przynęty pochodzą z USA. Czy już je kiedyś widzieliście? Nie? Widocznie sprzedawca sprzętu wędkarskiego, u którego zazwyczaj kupujecie, sprowadza „nowości” dopiero wtedy, gdy są już one „chodliwym towarem”. Słowem -jest to sprzedawca nie nadążający za konkurencją. A teraz przyjrzyjcie się. jak nasze rodzime szczupaki reagują na amerykańską, bassową przynętę.
Do łowienia na „puste w środku gumki” używamy nieco sztywniejszego, niż normalnie, wędziska szczupakowego, żyłki o jak najmniejszej rozciągliwości oraz cienkiego metalowego przyponu. Wszystko gotowe? Dobrze, zaczynamy spinningować. Plum – i już goblin leży na wodzie wśród wychodzącej pod powierzchnię roślinności. Zaczynamy prowadzenie. Cyk-cyk. cyk-cyk, zawsze dwa, następujące zaraz po sobie podciągnięcia na kiju (z minimalnym nawinięciem żyłki na kołowrotek). Nasz skrzat powoli rusza z miejsca. Wszystko jedno, czy prowadzimy go wśród gęstej roślinności, czy też przeciągamy przez kożuch z glonów lub rzęsy, poruszający się zygzakami skrzat bez trudu przeskakuje przez wszystkie przeszkody, a w wodzie rozchodzą się silne drgania, działając prowokująco na szczupaki. Stojący gdzieś wśród zielska drapieżnik od razu zauważa tak „bezczelnie” hałasującą na powierzchni zdobycz. Będąc doświadczonym myśliwym, szczupak zachowuje się tak, jakby w ogóle go to nie interesowało. Nie dajmy się zwieść pozorom i konsekwentnie kontynuujmy „chlapanie się” przynęty na powierzchni wody. Nagle szczupak zdaje się wyczuwać, że widoczna jak na dłoni, tak prowokująca zdobycz może mu przejść koło nosa. Powoli rusza za naszym goblinem, a na powierzchni wody widać strzałkowato rozchodzące się na boki zafalowania tworzące się przed bezgłośnie sunącym drapieżnikiem. No i co, czy w dalszym ciągu jesteście tak opanowani jak na początku i ciągle macie suche dłonie? Nie musicie odpowiadać. Łowienie szczupaków z powierzchni wody metodą na wzrok prawie zawsze kończy się zwiększonym wydzielaniem adrenaliny do krwi. Warto jednak spróbować opanować emocje, gdyż wtedy wędkowanie stanie się bardziej relaksujące. Bacznym okiem śledzimy zbliżanie się szczupaka – zaatakuje przynętę, czy też nagle zawróci i spokojnie wróci na swoje stanowisko? Brawo! Szczupak nagle przyspiesza i zielona torpeda precyzyjnie trafia w cel. W ułamku sekundy woda pod goblinem eksploduje wspaniałą fontanną i maleńki, „biedny” skrzat znika nagle w uzębionej paszczy drapieżnika. Natychmiast zacinamy. Siedzi! Szczupak jak rakieta wyskakuje w powietrze, tańczy na powierzchni wody. Dzikie potrząsanie pyskiem, kropelki wody wyskakujące spod pokryw skrzelowych – wszystko to nie trwa dłużej niż sekundę i cętkowany drapieżnik zanurza się w wodzie. Niestety. a dla nas na szczęście, mimo niezwykłej waleczności, szczupakowi już nic nie jest w stanie pomóc i po krótkim, emocjonującym holu ląduje w końcu w podbieraku. No i jak. spodobało się? Świetnie, nieco dalej stoi następny szczupak. Rzut. odczekanie, plum-plum. plum-plum. Nic. żadnej reakcji. Próbujemy jeszcze raz. Rzut. plum-plum. plum-plum po powierzchni. Znowu nic. Trudno. skoro mały goblin nie pasuje drapieżnikowi. spróbujemy czegoś innego. Może pływająca myszka sprowokuje go do ataku?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *